niedziela, 26 sierpnia 2018

Od Matrem - C.D. Outcasta "Początek nowego życia"


Zmiana otoczenia, warunków i towarzyszy zdecydowanie mi się nie uśmiechała. Co prawda, nie obawiałam się o to, czy poradzę sobie w nowej sytuacji, jednak jak prawdopodobnie każdy rozsądny wilk wolałam zostać w miejscu, gdzie miałam zapewniony dobrobyt. Stało się inaczej, nie mogłam na to nic poradzić. Aktualnie moim oczom ukazały się tereny, o których istnieniu nie zdawałam sobie pojęcia. Pomimo, że tutejszy klimat nie różnił się za wiele od tego, który znajdował się na Aquilonem, ogólny wygląd naszego nowego terytorium był zupełnie inny. Zdawało się, że flora dopiero się odradza, a fauna jest zupełnie znikoma - nie dało się usłyszeć ryku jeleni, szelestu trawy podczas biegu zająców, czy popiskiwania młodych szczeniąt.
Ach, tak, teraz ważna jest również inna kwestia - naszego terytorium. Dwunożni opiekunowie nie zostawili mnie tu bowiem samej - towarzyszył mi śnieżnobiały basior. Jego sierść przysłaniały jedynie krwistoczerwone znaki oraz blizny. Nie wydawał się osobnikiem dominującym, a na pewno nie miał zbyt dobrych wspomnień związanych z ludźmi. Jego reakcja co prawda nie była dla mnie zadziwiająca, aczkolwiek przez połowę mojego życia byłam wychowywana przez ludzi i odzwyczaiłam się od takiej postawy. Zdawałam sobie sprawę, że nie każdy mógł mieć takie szczęście jak ja. Gdyby tak o tym pomyśleć, to od pierwszych dni mojego życia wiodło mi się pomyślnie... Ale teraz je czas na pogrążanie się w myślach
- Outcast - cicho powtórzyłam, ponownie przyglądając się basiorowi. Nie znałam przyczyny jego zachowania, jednak na pierwszy rzut oka dało się zauważyć, że czuje się niekomfortowo. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw, aczkolwiek w tej chwili nie mogłam nic na to poradzić - Zakładam, że ty również nigdy tutaj nie byłeś... Wygląda na to, iż będziemy na siebie zdani w ciągu kilku najbliższych dni lub tygodni. Mogę cię jednak zapewnić, że krzywda z mojej strony cię nie spotka, nie musisz się mnie obawiać - po tych słowach liczyłam na jakąkolwiek reakcję, mimo to towarzyszący mi wilk nadal omijał mnie wzrokiem. Westchnęłam cicho, po czym wstałam i powoli ruszyłam przed siebie - Teraz jednak proponuję, abyśmy znaleźli jakieś bezpieczniejsze miejsce, aniżeli ten otwarty teren. Nie wiem czego, ani kogo możemy się tutaj spodziewać, a jak zapewne wiesz z doświadczenia, pola nie są najlepszym miejscem na wszelkie potyczki. Więc proszę, rusz łaskawie swoje cielsko i chodź za mną, bo sami niewiele tutaj zdziałamy. Nie uważasz, że lepiej jest współpracować?
Nadal nie doczekałam się odpowiedzi. No cóż, nie chciałam więcej nalegać. Na szczęście Outcast zdecydował się mnie posłuchać i powoli ruszyliśmy w stronę najbliższego lasu. Nie był on zbyt okazały, drzewa wydawały się być mizerne, kruche i wycieńczone. Możliwe, że to jest właśnie teren, który został dotknięty przez "wielki kataklizm", o którym mówili ludzie. Wszystko by się zgadzało - gdyby nie te drobne fragmenty zieleni, miejsce to wydawałoby się całkiem martwe i wyniszczone. 
Nie ukrywam, że jak najszybciej chciałam znaleźć jakieś schronienie. Nie byłam co prawda zmęczona, ale po prostu chciałam mieć bezpieczne miejsce, gdzie będę mogła na spokojnie się położyć, i przemyśleć naszą sytuację. Poświęcić na to tyle czasu, ile tylko będę potrzebować... Nie ukrywam, lubiłam to. Uwielbiałam pogrążać się w myślach, zbierać pozytywy jak i negatywy w jedno, przewidywać możliwe scenariusze, jak i poznawać innych za pomocą samej obserwacji. Niby nic, dla mnie było to jednak porywające zajęcie. I tego właśnie w tej chwili pragnęłam, prawie tak samo bardzo jak łyka świeżej wody i ciepłego kąta tylko dla siebie.
Cała wędrówka upłynęła nam w ciszy. Outcast zdecydowanie nie miał zamiaru odezwać się ani słówkiem, a ja nie chciałam dodatkowo go przytłaczać w tej jakże nieciekawej sytuacji. Po mniej więcej dwóch godzinach obserwacji nowego otoczenia, udało nam się znaleźć średnich rozmiarów jaskinię. Była ona dobrze odsłonięta od wiatru, zapewniała dostatecznie dużo przestrzeni dla obojga, ale także pozwalała na utrzymanie odrobinę wyższej temperatury od tej znajdującej się poza wgłębieniem. Nadal jednak dało się wyczuć dość napiętą atmosferę. Zdecydowanie żadne z nas nie było zadowolone z zaistniałej sytuacji, nie mogliśmy na to jednak nic poradzić... O ile chcieliśmy przeżyć.

***

Od momentu gdy nas tu sprowadzono minęło już około pół roku. Pomimo, iż tereny na tym kontynencie niewiele się zmieniały, bez problemu dało się określić nadejście kolejnej pory roku. Razem z Outcastem przyzwyczailiśmy się do swojej obecności, mimo to nadal nie było między nami specjalnej więzi - oboje wciąż byliśmy dla siebie tajemnicą. Co prawda, starałam się wywnioskować jak najwięcej z jego zachowania. Nie było to jednak takie proste jak wcześniej, kiedy to  jeszcze byłam członkinią wspaniałej watahy. Tam bez problemu dało się określić kto jest jakim osobnikiem, porównując jego sposób bycia do innych... Ale teraz głównym utrudnieniem jest też to, że basior się przede mną ukrywał. A przynajmniej starał się zachować jak najwięcej informacji dla siebie. Oboje wiedzieliśmy, że obserwujemy swojego towarzysza, jednak żadne nie chciało zacząć jakiejkolwiek dłuższej rozmowy. W sumie, nam obojgu to odpowiadało. Żadne z nas nie pytało się, gdzie odchodzi drugie, nie pilnowaliśmy każdego kroku drugiej osoby, a mimo to wciąż do siebie wracaliśmy. Był to najlepszy sposób na przetrwanie, tym bardziej że podjęliśmy decyzję o przerzuceniu się na życie koczownicze. Co równie zadziwiające, nie udało nam się spotkać podczas naszej wędrówki ani jednego wilka. Zwierzyny łownej było równie mało, co tylko utwierdzało mnie w przekonaniu że znajdujemy się na Insulae - ogromnej wyspie, która kiedyś była wspaniałym kontynentem obfitującym w życie.
Teraz jednak musieliśmy stawić czoło nowemu wyzwaniu. Temperatury znacznie się obniżały, wiatr stawał się mocniejszy i bardziej porywczy. Niebo przysłaniały ciemne, ciężkie chmury, z których sporadycznie na ziemię spadał biały puch. To wszystko wskazywało tylko i wyłącznie na zbliżającą się zimę, ostateczny sprawdzian dla naszej współpracy

< Outcast? >


wtorek, 22 maja 2018

Od Outcasta - "Początek nowego życia"

Mrok spowijał mnie przez dość długi czas. Czułem się dziwnie, przed oczyma wyobraźni wciąż majaczyła mi twarz przerażonego biznesmena. Teczka, z którą najpewniej nigdy się nie rozstawał, drżała w jego dłoni... jakby kołysana późnym wiatrem. Nigdy nie chciałem kłopotów, nie szukałem ich, a każdą relację próbowałem prowadzić bezkonfliktowo. Jednak nigdy mi się to nie udawało, tak było i tym razem. W jego oczach poza przerażeniem widziałem coś jeszcze - wściekłość i nienawiść, płonęły głęboko w błękitnej powierzchni jego tęczówek. Nienawidził mnie, uważał za bestię, zwierza pozbawionego serca, rozumu czy duszy. Gdyby miał czym to najpewniej sam by mnie zastrzelił, teraz jednak zrobił coś co i tak by mnie spotkało. Małe urządzenie wydało z siebie cichy dźwięk a po kilku sekundach uroczy, kobiecy głos odpowiedział na przerażone jęki przechodnia. Odchodząc w kierunku parku powoli godziłem się z faktem iż mój pobyt w mieście dobiega końca. Nawet nie wiem skąd i kiedy to się stało, ale poczułem delikatne ukłucie. Spoglądając na swój bok dostrzegłem coś na wzór strzałki, ta jednak sprawiała, że powieki opadały mi mimowolnie. Usnąłem, a moment pełnego przebudzenia właśnie nadchodził. 
Dźwięki z okolicy coraz donośniej przebijały się przez cienką powłokę snu, rozdzierały ją na kawałki, a zapach ludzi - o wiele intensywniejszy niż zazwyczaj - tylko im w tym pomagał. Przebudziłem się, nerwowo przeciągając wzrokiem po moim otoczeniu, a to co ujrzałem dość doraźnie mnie zaskoczyło. Byłem w klatce, sporej, jednak mało komfortowej, od góry narzucono na mnie jakiś koc czy plandekę, była stara i miała kilka dziur, mimo to pachniała neutralnie. Czułem, że się przemieszczamy, delikatna woń lasu powoli przebijała się do moich zmysłów, a wraz z nią coś jeszcze. Uświadomiłem to sobie dopiero na najbliższym wyboju, moja klatka uderzyła o coś podobnych gabarytów i najpewniej o takiej samej konstrukcji. Przez warkot silnika przebiło się ciche westchnięcie. Wadera? Jej zapach wydawał się rozmyty, mimo to głos był bardzo wyraźny. Zatrzymaliśmy się, a warkot silnika zastąpiły głosy dwunożnych istot. 
"Myślisz, że już się obudziły?", "Mam nadzieję, że się polubią, to pierwszy raz kiedy przerzucam wilki.", "Będzie dobrze, na pewno znajdą dla siebie dom. Z czasem będzie ich tu więcej"... Te i wiele innych kwestii udało mi się zasłyszeć w chwili gdy prawdopodobnie stawiano nas na stałym gruncie. W międzyczasie moje zmysły wróciły do pełnej sprawności, a wraz z nimi wspomnienia o wszelkich ludzkich dokonaniach, między innymi widok pocisków przeszywających ciało mojego ojca... drobinki ołowiu i krwi pokrywające ściany naszego domu... Te potwory nie chciały dać mi spokoju, przecież nic im nie zrobiłem! Wewnątrz mnie narastała wściekłość. Umiałem ją kontrolować, jednak przychodziło mi to z ogromnym trudem. Nagle front został odsłonięty, plandekę zarzucono na górę klatki natomiast piękny krajobraz przysłoniła uradowana twarz młodej kobiety.
- Obudził się - stwierdziła, chichocząc pod nosem - A jak sprawy wyglądają u was?
- Chyba wszystko dobrze, wydaje się spokojna, ale na pewno nie senna - tym razem męski głos rozdarł przestrzeń... a ja nie myślałem o niczym innym jak o najszybszej ucieczce z tego miejsca.
Żelazne wrota uchyliły się, a chłodna fala strachu zalała moje ciało. Choć wydawało mi się to mało prawdopodobne, część mnie uważała, że po wyjściu zostanę zastrzelony... Mimo to ruszyłem, powoli wychyliłem łeb próbując zaobserwować ewentualne zagrożenia. Wyszedłem powolnym krokiem, przyspieszałem z każdym centymetrem aż wreszcie puściłem się biegiem przed siebie. Nie odwracałem się, praktycznie zapomniałem o obecności dodatkowej jednostki. Z myślą o ewentualnym niebezpieczeństwie samicy zwolniłem i przygotowany na najgorsze odwróciłem wzrok. Stała tam, dumna, pewna siebie, darząca ludzi zaufaniem... przyglądała się im, co jakiś czas przerzucając wzrok na mnie. Ruszyła w moim kierunku dopiero gdy nasi "wybawcy" zebrali swój sprzęt i ruszyli w drogę powrotną, prawdopodobnie nad wybrzeże. Nie byłem już na Orientis, czułem to w powietrzu - było czyste, rześkie i delikatne... a nie przepełnione smogiem i spalinami. W czasie gdy nieznajoma zbliżała się w moim kierunku ja zaobserwowałem kilka zmian. Rana, której się nabawiłem została bardzo dobrze zaleczona, w wyniku czego aktualnie nie było po niej nawet śladu... do tego wszystkie plamy ze smaru czy oleju również zniknęły odsłaniając śnieżnobiałe futro z czerwonymi śladami. 
Samica stanęła naprzeciwko mnie po czym z gracją przysiadła, wciąż utrzymując kontakt wzrokowy.
- Ufasz im? - zacząłem... praktycznie ignorując wszelkie zasady dobrego wychowania. Nawet nie wiedziałem jak ma na imię...
- Uważam, że jeśli mieliby coś nam zrobić, to zrobiliby to dawno temu - odpowiedziała zgodnie z prawdą.
- Ja... - zaciąłem się - Po prostu mam swoje podejście. Nigdy im nie zaufam.
- Nie mam zamiaru negować twojego poglądu. A tak swoją drogą, jestem Matrem.
- Outcast... - wydukałem odwracając wzrok. 

< Matrem? >


sobota, 19 maja 2018

Oficjalne otwarcie!


Oficjalnie, mamy przyjemność ogłosić otwarcie watahy Fata Per Congregentur!

Po dniach pracy, pisania, omawiania i projektowania w końcu jesteśmy gotowi aby oddać blog "do użytku" również dla innych osób. Mamy nadzieję, że będzie to miejsce gdzie każdy znajdzie dla siebie przytulny kąt, będzie miał możliwość poznać wspaniałe osoby i dobrze się bawić, tworząc ciekawe historie - bo to jest główny cel tej watahy

Serdecznie zapraszamy do dołączenia! Pomimo tego, że ten blog nie jest rozwinięty jak inne, gwarantujemy pewną oryginalność, a na pewno ciepłe przyjęcie i wszelką pomoc ze strony adminów. Fata Per Congregentur może stać się miejscem, gdzie możesz stworzyć swojego wymarzonego wilka, rozwijać jego historię, a również brać czynny udział w losach całej watahy! Każdy członek się liczy, a nowe twarze w naszym gronie będą powodować uśmiech na pyszczkach reszty członków. 
Staramy się, aby cały blog był napisany językiem prostym i zrozumiałym, więc zapoznanie się ze wszystkimi informacjami - pomimo że zajmie trochę czasu - nie powinno być ciężkie. W razie problemów jednak, admini są otwarci na wszelkie pytania i pomogą wam w każdej sprawie. Oni naprawdę nie gryzą... Co najwyżej jedno zademonstruje ci jak się strzela z łuku, a drugie pogoni batem... Ale to mniejsza, nie ma się czego bać!
Wracając jednak do tematu, bardzo zależy nam aby wataha ta rozkwitła. Staramy się aby wszystko było zrozumiałe i na swoim miejscu, a za razem oryginalne i niespotykane. Nie jest to proste, aczkolwiek spróbowaliśmy i liczymy, że uda nam się zebrać choć kilka osób, które również stwierdzą że było warto.

Więc serdecznie zapraszamy do dołączenia! Będziemy starać się, aby Fata Per Congregentur było swego rodzaju oazą, do której zawsze miło będzie wrócić. Mamy dużo planów odnośnie przyszłości, nie uda się to jednak bez was - szarych wilków, które w każdej chwili mogą nabrać kolorów i rozwinąć się, dokładając swoją cegiełkę do historii tego bloga!

Czekamy na was!
Matrem & Outcast
Alfy watahy Fata Per Congregentur


sobota, 12 maja 2018

Outcast


"Każdy z nas jest podobny do księżyca - mamy swoją ciemną stronę, której nikomu nie pokazujemy"

Imię: Outcast
Płeć: Basior
Wiek: 3 Lata
Ranga: Alfa
Stanowisko: Samiec Alfa

*****

Charakter: Outcast jest z natury wilkiem dość pospolitym. Zwykły, szary samiec - nie wyróżnia się zbytnio z tłumu, jednak jest kilka cech, które już na starcie dają mu przewagę nad porównywalnym osobnikiem. Pierwsze z pewnością będzie niesamowite opanowanie. Basior potrafi zachować zimną krew i prowadzić "chłodne" kalkulacje nawet w najmniej sprzyjających warunkach. Bierze pod uwagę każdy najdrobniejszy szczegół, przez co bardzo ciężko go zaskoczyć. Umiejętność określania najlepszego wyjścia z kłopotliwych sytuacji towarzyszyła mu praktycznie od dziecka, a przez 3 lata swojego życia zdołał ją wyćwiczyć i usprawnić. Kolejną, równie istotną cechą opisującą samca Alfa jest bijąca od niego powaga. Już na pierwszy rzut oka można dostrzec, że nie jest samcem kompromisowym. Wzbudza swego rodzaju szacunek, jednak przyzwyczaił się do powierzchownego traktowania ze względu na swój młody wiek. Nie toleruje zbywania swoich obowiązków i robienia ich "na odwal się", uważa, że aby grupa funkcjonowała poprawie to każda jednostka musi z należytym stosunkiem podchodzić do powierzonych jej zadań. Trzecią, jakże istotną cechą opisującą Outcasta jest nieufność. Gdy po raz pierwszy widzi dowolnego osobnika zawsze będzie zachowywać się neutralnie, jednak z zachowaniem podstaw bezpieczeństwa. Jego oschłe podejście znika, gdy pozna kogoś trochę bliżej i poczuje, że może mu zaufać. Ostatnią istotną i względnie neutralną cechę basiora można nazwać jednym słowem - marzyciel. Samiec uwielbia pływać w obłokach, godzinami mógłby wyobrażać sobie różne scenariusze, tworzyć i niszczyć globy lub prowadzić życie poszczególnych jednostek. 
W kontaktach z innymi wilkami Outcast nigdy nie wyrywa się do zawierania nowych znajomości, jednak nie odcina takowej drogi swojemu rozmówcy. Utrzymuje go na bezpieczny dystans, pozyskuje potrzebne informacje, jednak sam również odpowiada na pytania nowo poznanej jednostki. Utwierdza się w przekonaniu, że nie każdy zasługuje na drugą szansę, więc gdy raz nadszarpnie się jego zaufanie można spodziewać się chłodnego i oschłego traktowania. Jeżeli relacja pomiędzy nim a innym członkiem watahy będzie się utrzymywać i wejdzie na etap dobrej znajomości, Outcast nieco zrzuci swoją poważną maskę. Rozluźni się przez co rozmowa z nim stanie się o wiele bardziej przyjemna.
Jego największa wadą jest perfekcjonizm - jeżeli coś nie idzie po jego myśli, potrafi porzucić wszelkie inne zajęcia, aby swoim sposobem doprowadzić daną rzecz do perfekcji. Warto też zapamiętać, że w rozmowach towarzyskich wszelkie pogawędki z płcią przeciwną stają się dla niego prawdziwym wyzwaniem. Mimo wiecznie spokojnego i realistycznego podejścia do życia rozmowa z waderą na gruncie prywatnym przerasta jego najśmielsze zdolności. Zaczyna gubić wątek, plątać się w wypowiedzi co w najgorszym wypadku może doprowadzić do całkowitej blokady językowej.
Historia: Kontynent z jakiego pochodzi jest chyba najmniej przyjazny dziko żyjącej zwierzynie. Nacisk na gospodarkę, hodowlę oraz ogólny rozwój doprowadziły do potwornego ograniczenia terenów leśnych, które to od zawsze były w panowaniu zwierząt dzikich. Na wskutek takich zabiegów rodzinna wataha Outcasta znalazła się w bardzo złym położeniu. To właśnie wtedy biały basior z czerwonymi znakami po raz pierwszy otworzył swoje ślepka badając świat dookoła. Jednak życie miało dla niego inny plan. Miejscowa kapłanka, szanowana wadera oraz przyjaciółka samej Alfy okrzyknęła młodzika "symbolem zwiastującym tragedię". Podczas ćwiczeń młode Bety szybko przeinaczyły słowa szamanki wołając skrótowo "wyrzutek". Po pewnym czasie wszystko ucichło, jednak smutki z przeszłości wypłynęły po roku, gdy młode samce poznawały swoje żywioły. Outcast był pierwszym wilkiem z żywiołem Iluzji, zostało to odebrane jako swego rodzaju choroba. W zestawieniu z ogólnym głodem rodzina Alfa postanowiła zaatakować pobliską hodowlę. Sam atak się udał, jednak ludzie są istotami mściwymi. Właściciele zabitej trzody wzięli sprawy w swoje ręce i nim nadeszła interwencja odpowiednich służb wytropili i wybili większość stada. W tym rodziców Outcasta. Pozycję Alfy obrała już wspominana "szanowana" wadera. Publicznie wytknęła basiora i zrzuciła na niego winę za wszystkie katastrofy i niepowodzenia. Został oficjalnie wygnany z watahy. Przez ponad rok błąkał się po śmietnikach jednego z większych miast przymierając głodem oraz przeklinając żywioł, który sprowadził na niego to nieszczęście. Jednak w tej nienawiści odnalazł swoją siłę, trenował, planował powrócić na tereny i zawalczyć o stanowisko Alfy. Jednak życie ponownie pokrzyżowało mu plany. Pewnego wieczoru został zauważony przez jednego z mieszkańców, a ten zawiadomił odpowiednie służy. Początkowo plany zakładały pozbycie się basiora, jednak znaleziono dla niego inne zastosowanie. Projekt odbudowy fauny i flory na jednym z  kontynentów. Trafił na Insulae kilka tygodni później. Budząc się uświadomił sobie, że właśnie zaczął się czwarty rok jego do tej pory smutnego życia.
Zalety:
  • Basior jest bardzo spostrzegawczy. Jego przeszłość wymusiła na nim nadmierną uwagę, przez co wilk jest w stanie zaobserwować niemal każdy ruch lub zmianę w zachowaniu.
  • Trudno znaleźć bardziej opanowaną jednostkę niż Outcast - jego podejście do życia zapewniło mu możliwość przeżycia, jednak przysporzyła też kilku wrogów.
Wady:
  • Wilk jest niesamowicie podejrzliwy, początkowo każdego traktuje z dystansem i utrzymuje bardzo podobne podejście do momentu bliższego poznania. 
  • Outcast ma świadomość tej wady, mianowicie jest nadopiekuńczy. Gdy spotka kogoś, kogo zapragnie chronić, będzie mu ciężko powstrzymać się przed propozycjami pomocy czy towarzyszenia w codziennych zadaniach.

*****

Żywioł: Ogień
Dodatkowy żywioł: Iluzja
Moce:
  • Ognisty Towarzysz - przyzywa Feniksa na 3 godziny. Może zrobić to dwa razy dziennie. Przyzwane zwierzę wykonuje jego polecenia, a w chwili gdy upłynie czas zamienia się w popiół
  • Samozapłon - umiejętność jest wręcz banalnie prosta: Outcast może rozgrzać każdy minerał/materiał/substancję do temperatury samozapłonu. Skutkiem tego jest podpalenie wybranego przedmiotu. Oczywiście czas w jakim będzie się to odbywać zależy od tego co rozgrzewa
  • Piroman - po otrzymaniu kilku mocniejszych ciosów Outcast dostaje możliwość wejścia w stan przez niego samego określany furią. Jego ciało nagrzewa się do niewyobrażalnej temperatury, to samo dzieje się z powietrzem i podłożem w okręgu o średnicy 10 metrów. Jeśli jakiś wilk nie ucieknie, najpewniej zostanie spopielony po kilku sekundach. Ma to jednak swoje konsekwencje - bezpieczny czas na użycie zdolności to 2 minuty, każda sekunda dłużej nieodwracalnie uszkadza i osłabia organizm Outcasta
  • Pokój Sztuczek - przy nieco dłuższym kontakcie wzrokowym (minimum 5 sekund) wilk tworzy pokój ulokowany "pomiędzy wymiarami". Jego umiejętności zostają podwojone, do tego potrafi manipulować powierzchnią pokoju. Są dwa sposoby na opuszczenie tego więzienia: uderzenie w realnym świecie (podczas używania zdolności zarówno Outcast jak i ofiara przestają się ruszać) lub pokonanie go wewnątrz. Co istotne, Outcast nie może zabić jednostki znajdującej się w pokoju, jednak bardzo ją osłabia. Po opuszczeniu pokoju ofiara najpewniej nie będzie mogła nawet samodzielnie stać
  • Marionetka - jest to najmocniejsza, a zarazem najcięższa w wykonaniu moc Outcasta. Aby zadziałała basior musi dotknąć każdej z łap oraz głowę oponenta. W międzyczasie może zebrać najwyżej jedno uderzenie, jeśli dostanie więcej umiejętność się resetuje. Gdy uda mu się "połączyć" z każdym wymaganym miejscem Wyrzutek zyskuje pełną kontrolę nad przeciwnikiem, zyskuje wiedzę na jego temat oraz ma wgląd do jego wspomnień. Jedynym sposobem na oswobodzenie marionetki jest doprowadzenie Outcasta do nieprzytomności
EXP: 200
Umiejętności: Siła: 30 | Siła mocy: 60 | Wytrzymałość: 40 | Zwinność: 10 | Inteligencja: 60 |
Ekwipunek: Brak
Osiągnięcia: Brak

*****

Partner: Brak, ale z nadzieją patrzy w przyszłość.
Potomstwo: Brak, nawet o tym nie myślał.
Rodzina: Matka - Raicha, ojciec - Baro. Para Omega w jego rodzinnej watasze, zginęli z ludzkich rąk

*****

Data dołączenia: 13.05.2018
Kontakt: howrse - IHaveOnlyHope | e-mail - grubymarek0@gmail.com |


Matrem


"Każda istota na tym świecie jest tak samo słaba. Nikt bowiem nie potrafi sprzeciwić się potędze, jaką jest czas"

by MrsEndless
Imię: Matrem
Płeć: wadera
Wiek: 4 lata
Ranga: Alfa
Stanowisko: Przywódczyni

*****

Charakter: Wadera ta już na pierwszy rzut oka wydaje się spokojna i dość "statyczna", co jak najbardziej jest prawdą. Zdecydowanie stawia na rozum aniżeli na serce, co jednak nie wyklucza tego że jest bardzo pomocna i opiekuje się każdym jak tylko może. Twierdzi że każdy jest tak samo ważny, jest tolerancyjna i bierze zdanie innych pod uwagę. Mimo to jest bardzo uparta i zawzięta, przez co nie da się jej za wiele wmówić. Opiera się na swoim doświadczeniu, a pomimo swojego dość młodego wieku jest ono dość duże. Zdecydowanie nie należy do aktywnych wilków, których wszędzie jest pełno. Ceni sobie spokój, lubi kiedy wszystko jest poukładane i na swoim miejscu, łącznie z hierarchą. Pomimo że jest Alfą, nie wykorzystuje swojej władzy w każdy możliwy sposób.
Jest realistką - nie lubi towarzystwa wilków, które wszystko od razu spisują na straty i poddają się z miejsca, ale męczy ją także wiecznie optymistyczne podejście i koloryzowanie rzeczywistości. Zdaje się na to, co widzi i co wie, zawsze waży zalety i wady danej sprawy. Jest też bardzo sprawiedliwa, stara się postawić po obu stronach i wymierza odpowiednie kary jeśli jest to konieczne - nigdy nie wyolbrzymia sprawy, ani nie pozwala komuś na uniknięcie konsekwencji, nawet jeśli jest to dla niej ktoś bardzo bliski. Twierdzi, że bez tego nie da się stworzyć dobrze działającej społeczności.
Matrem interesuje się psychologią, więc podczas rozmowy będzie analizować zachowanie i postępowanie drugiej osoby. Każdy osobnik jest dla niej nową zagadką, którą pragnie rozwiązać i czasami poświęca się temu tak bardzo że może pogrążyć się w myślach i wyglądać na nieobecną, ale nie martw się, ma podzielną uwagę i na pewno cię słucha, poświęca ci czas. Lubi przyglądać się wilkom nawet z daleka - oglądać jak bawią się szczeniaki, mieć na oku w jakich grupach przebywają członkowie watahy. Dzięki temu wszystkiemu może nawet bez dłuższej rozmowy dość dobrze odgadnąć typ i charakter drugiej osoby, co wykorzystuje w różnych celach.
Co do kontaktów z innymi wilkami... Z każdym stara się mieć neutralne relacje. Nie chce nikogo wywyższać, ani robić sobie wrogów. Uważa, że jako Alfa musi umieć dogadać się z każdym i to jest jej cel. Potrafi pracować w grupie, jednak znacznie lepiej czuje się w pracach samodzielnych. Ogólnie znacznie bardziej woli przebywać na uboczu, w swoim własnym towarzystwie aniżeli z innymi, jednak nie czuje się nieswojo w większych grupach - przecież jej poprzednia wataha była ogromna i trudno było znaleźć zaciszne miejsce. Jeszcze póki jesteśmy przy kontaktach z innymi... Matrem zdecydowanie nie jest romantyczką, i jeśli wpadła ci w oko, dobrze ci radzę nie baw się z nią w miłosne podchody i zagadki, bo jedynie ją zdenerwujesz. Ona potrzebuje konkretów i docenia odwagę, więc będziesz mieć u niej znacznie większe szanse, jeśli powiesz o co chodzi wprost, bez zbędnych "rytuałów".
Historia: Matrem narodziła się w dość dużej i potężnej watasze zajmującej północne, zimne tereny Aquilonem. Jest córką tamtejszych Alf, i jako jedyne młode z ich pierwszego miotu miała przejąć władzę nad watahą. Jej życie toczyło się powoli, spokojnie, pod okiem najlepszych nauczycieli. Od swoich pierwszych dni wykazywała się dużą inteligencją, szybko się uczyła i wszyscy byli pewni że będzie dobrą Alfą i wataha nadal będzie świecić przykładem dla innych. Plany jednak zostały pokrzyżowane przez jedną z pozostałych watah, która to przybyła z południa kontynentu i zaatakowała ich klan. Czujność jej watahy była uśpiona, przez co wrogowie rozbili to, co budowano przez tyle czasu. Drogie jej wilki jednak nie poddały się bez walki, przez co na spokojnych dotychczas terenach działo się istne piekło. Pomimo przewagi liczebnej, porażka była nieunikniona i po wielu miesiącach krwawych walk jej wataha upadła.
Ostatni raz widziała rodzinne tereny w dniu Krwawej Wojny. Była to rocznica pierwszej potyczki zapowiadającej tak trudny okres dla jej rodziny i bliskich. Wtedy też wataha ostatecznie została rozbita - najdzielniejsi wojownicy zostali schwytani i zamordowani, tak samo jak mędrcy i nauczyciele. Słabe wilki które unikały walk poddały się, wiedząc co ich czeka w przeciwnym wypadku, jednak jej rodzice nie mieli zamiaru zrobić tego samego. Ukryli swoje szczeniaki poza terenami watahy i ruszyli na ostatni bój, nadal wierząc w zwycięstwo, oddając się woli ich bogów. Nie wiadomo co się z nimi stało, jednak przez wiele dni nie wracali. Szczeniaki jednak nadal czekały w wyznaczonej im norze... do czasu. Młodsze rodzeństwo Matrem, pomimo jej nakazów, opuściło swój schron i rozproszyło się, w poszukiwaniu bezpieczniejszego miejsca. Ona jednak została, pomimo głodu i wycieńczenia...
Wtedy też została znaleziona przez ludzi. Była to fundacja, która badała systemy wojen wśród zwierząt i opiekowała się poszkodowanymi i odrzuconymi jednostkami, takimi jak ona. Zabrali więc ją do swojego "rezerwatu", gdzie ją wykarmiono, wychowano i wyleczono. Była oczkiem w głowie pewnej młodej kobiety, która to dopiero zaczynała swoją przygodę w fundacji.
W końcu jednak miała nadejść kolejna zmiana. Matrem miała trafić na zupełnie inny kontynent, gdzie próbowano odbudować florę i faunę po, jak to ludzie ujmowali, wielkim kataklizmie, i to ona została wybrana do tej roli. Tak więc rozstała się z kolejnym, dobrze znanym sobie i bezpiecznym miejscem, na rzecz równie zimnej, lecz o dziwo znacznie mniej urodzajnej krainy. Trafiła tam razem z pewnym wilkiem, z którym postanowiła stworzyć nową watahę, nową potęgę... Zrobić to, do czego została stworzona.
Zalety:
  • Wadera ta jest bardzo opiekuńcza i zajmie się tak samo dobrze każdym wilkiem w watasze, zawsze będzie starała się zapewnić dobre warunki i pomóc w razie potrzeby
  • Jest wilkiem typu tundrowego. Posiada znacznie dłuższą sierść i mocniejsze, zwarte ciało, dzięki czemu może przetrwać nawet w skrajnie zimnych temperaturach
Wady: 
  • Jest wyjątkowo uparta i bardzo ciężko będzie przekonać ją do cudzych racji. Opiera się jedynie na swoim własnym doświadczeniu i pomimo że szanuje cudze poglądy, może się z nimi bardzo nie zgadzać i to demonstrować
  • Jeśli dochodzi do potyczki, nigdy się nie podda. Będzie walczyć do ostatniej kropli krwi - twierdzi że jej honor jej na to nie pozwala. Znajduje się to w wadach, ponieważ często jej zachowanie jest wręcz głupie

*****


Żywioł: Powietrze
Dodatkowy żywioł: Energia
Moce:
  • Potrafi kontrolować ilość tlenu w powietrzu w zasięgu 30 metrów od jej położenia, dzięki czemu może w skrajnych warunkach go dodawać, lub wręcz przeciwnie - dusić wilki dookoła
  • Jeśli jest wystarczająco spokojna i skupiona, może zamknąć pewien obszar w energetycznej 'klatce', a wewnątrz niej stworzyć warunki niczym z próżni
  • Może zamienić swoje ciało w pył i za pomocą wiatru przenieść się na dalekie odległości. Nie można jej wtedy zranić ani przywołać do poprzedniego stanu. Może się ponownie zmaterializować w każdym z miejsc, gdzie "osiądzie" fragment jej pyłu
  • Po dokładnym wyobrażeniu sobie wyglądu i budowy danego wilka, potrafi kontrolować jego 'energię wewnętrzną' - może dzięki temu pobudzić narządy i mięśnie, lub odprowadzić energię od danych obszarów, powodując niedowład lub nawet obumarcie ów części ciała
  • Może tworzyć różne elementy z energii, np wcześniej wspomnianą klatkę, lekko połyskującą mgłę czy ostatecznie, nawet drobne świetlne punkty, wyglądające i zachowujące się niczym świetliki
EXP: 200
Umiejętności: Siła: 20 | Siła mocy: 60 | Wytrzymałość: 30 | Zwinność: 20 | Inteligencja: 70 |
Ekwipunek: Brak
Osiągnięcia: Brak

*****

Partner: Brak, jak na razie nie jest zainteresowana. Traktuje wszystkie jednostki tak samo
Potomstwo: Brak, jednak każde szczenię traktuje jak swoje i opiekuje się nim
Rodzina: Matka Asteria i ojciec Paradon, alfy największej watahy na Aquilonem, Kash'ir i Altir - bracia z jej miotu, zmarli w wieku kilku miesięcy, Narriama i Ashtia - młodsze siostry, Dameo - młodszy brat

*****


Data dołączenia: 12.05.2018
Kontakt: howrse - Nefera 22 | doggi - Endless | dA - MrsEndless |