niedziela, 26 sierpnia 2018

Od Matrem - C.D. Outcasta "Początek nowego życia"


Zmiana otoczenia, warunków i towarzyszy zdecydowanie mi się nie uśmiechała. Co prawda, nie obawiałam się o to, czy poradzę sobie w nowej sytuacji, jednak jak prawdopodobnie każdy rozsądny wilk wolałam zostać w miejscu, gdzie miałam zapewniony dobrobyt. Stało się inaczej, nie mogłam na to nic poradzić. Aktualnie moim oczom ukazały się tereny, o których istnieniu nie zdawałam sobie pojęcia. Pomimo, że tutejszy klimat nie różnił się za wiele od tego, który znajdował się na Aquilonem, ogólny wygląd naszego nowego terytorium był zupełnie inny. Zdawało się, że flora dopiero się odradza, a fauna jest zupełnie znikoma - nie dało się usłyszeć ryku jeleni, szelestu trawy podczas biegu zająców, czy popiskiwania młodych szczeniąt.
Ach, tak, teraz ważna jest również inna kwestia - naszego terytorium. Dwunożni opiekunowie nie zostawili mnie tu bowiem samej - towarzyszył mi śnieżnobiały basior. Jego sierść przysłaniały jedynie krwistoczerwone znaki oraz blizny. Nie wydawał się osobnikiem dominującym, a na pewno nie miał zbyt dobrych wspomnień związanych z ludźmi. Jego reakcja co prawda nie była dla mnie zadziwiająca, aczkolwiek przez połowę mojego życia byłam wychowywana przez ludzi i odzwyczaiłam się od takiej postawy. Zdawałam sobie sprawę, że nie każdy mógł mieć takie szczęście jak ja. Gdyby tak o tym pomyśleć, to od pierwszych dni mojego życia wiodło mi się pomyślnie... Ale teraz je czas na pogrążanie się w myślach
- Outcast - cicho powtórzyłam, ponownie przyglądając się basiorowi. Nie znałam przyczyny jego zachowania, jednak na pierwszy rzut oka dało się zauważyć, że czuje się niekomfortowo. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw, aczkolwiek w tej chwili nie mogłam nic na to poradzić - Zakładam, że ty również nigdy tutaj nie byłeś... Wygląda na to, iż będziemy na siebie zdani w ciągu kilku najbliższych dni lub tygodni. Mogę cię jednak zapewnić, że krzywda z mojej strony cię nie spotka, nie musisz się mnie obawiać - po tych słowach liczyłam na jakąkolwiek reakcję, mimo to towarzyszący mi wilk nadal omijał mnie wzrokiem. Westchnęłam cicho, po czym wstałam i powoli ruszyłam przed siebie - Teraz jednak proponuję, abyśmy znaleźli jakieś bezpieczniejsze miejsce, aniżeli ten otwarty teren. Nie wiem czego, ani kogo możemy się tutaj spodziewać, a jak zapewne wiesz z doświadczenia, pola nie są najlepszym miejscem na wszelkie potyczki. Więc proszę, rusz łaskawie swoje cielsko i chodź za mną, bo sami niewiele tutaj zdziałamy. Nie uważasz, że lepiej jest współpracować?
Nadal nie doczekałam się odpowiedzi. No cóż, nie chciałam więcej nalegać. Na szczęście Outcast zdecydował się mnie posłuchać i powoli ruszyliśmy w stronę najbliższego lasu. Nie był on zbyt okazały, drzewa wydawały się być mizerne, kruche i wycieńczone. Możliwe, że to jest właśnie teren, który został dotknięty przez "wielki kataklizm", o którym mówili ludzie. Wszystko by się zgadzało - gdyby nie te drobne fragmenty zieleni, miejsce to wydawałoby się całkiem martwe i wyniszczone. 
Nie ukrywam, że jak najszybciej chciałam znaleźć jakieś schronienie. Nie byłam co prawda zmęczona, ale po prostu chciałam mieć bezpieczne miejsce, gdzie będę mogła na spokojnie się położyć, i przemyśleć naszą sytuację. Poświęcić na to tyle czasu, ile tylko będę potrzebować... Nie ukrywam, lubiłam to. Uwielbiałam pogrążać się w myślach, zbierać pozytywy jak i negatywy w jedno, przewidywać możliwe scenariusze, jak i poznawać innych za pomocą samej obserwacji. Niby nic, dla mnie było to jednak porywające zajęcie. I tego właśnie w tej chwili pragnęłam, prawie tak samo bardzo jak łyka świeżej wody i ciepłego kąta tylko dla siebie.
Cała wędrówka upłynęła nam w ciszy. Outcast zdecydowanie nie miał zamiaru odezwać się ani słówkiem, a ja nie chciałam dodatkowo go przytłaczać w tej jakże nieciekawej sytuacji. Po mniej więcej dwóch godzinach obserwacji nowego otoczenia, udało nam się znaleźć średnich rozmiarów jaskinię. Była ona dobrze odsłonięta od wiatru, zapewniała dostatecznie dużo przestrzeni dla obojga, ale także pozwalała na utrzymanie odrobinę wyższej temperatury od tej znajdującej się poza wgłębieniem. Nadal jednak dało się wyczuć dość napiętą atmosferę. Zdecydowanie żadne z nas nie było zadowolone z zaistniałej sytuacji, nie mogliśmy na to jednak nic poradzić... O ile chcieliśmy przeżyć.

***

Od momentu gdy nas tu sprowadzono minęło już około pół roku. Pomimo, iż tereny na tym kontynencie niewiele się zmieniały, bez problemu dało się określić nadejście kolejnej pory roku. Razem z Outcastem przyzwyczailiśmy się do swojej obecności, mimo to nadal nie było między nami specjalnej więzi - oboje wciąż byliśmy dla siebie tajemnicą. Co prawda, starałam się wywnioskować jak najwięcej z jego zachowania. Nie było to jednak takie proste jak wcześniej, kiedy to  jeszcze byłam członkinią wspaniałej watahy. Tam bez problemu dało się określić kto jest jakim osobnikiem, porównując jego sposób bycia do innych... Ale teraz głównym utrudnieniem jest też to, że basior się przede mną ukrywał. A przynajmniej starał się zachować jak najwięcej informacji dla siebie. Oboje wiedzieliśmy, że obserwujemy swojego towarzysza, jednak żadne nie chciało zacząć jakiejkolwiek dłuższej rozmowy. W sumie, nam obojgu to odpowiadało. Żadne z nas nie pytało się, gdzie odchodzi drugie, nie pilnowaliśmy każdego kroku drugiej osoby, a mimo to wciąż do siebie wracaliśmy. Był to najlepszy sposób na przetrwanie, tym bardziej że podjęliśmy decyzję o przerzuceniu się na życie koczownicze. Co równie zadziwiające, nie udało nam się spotkać podczas naszej wędrówki ani jednego wilka. Zwierzyny łownej było równie mało, co tylko utwierdzało mnie w przekonaniu że znajdujemy się na Insulae - ogromnej wyspie, która kiedyś była wspaniałym kontynentem obfitującym w życie.
Teraz jednak musieliśmy stawić czoło nowemu wyzwaniu. Temperatury znacznie się obniżały, wiatr stawał się mocniejszy i bardziej porywczy. Niebo przysłaniały ciemne, ciężkie chmury, z których sporadycznie na ziemię spadał biały puch. To wszystko wskazywało tylko i wyłącznie na zbliżającą się zimę, ostateczny sprawdzian dla naszej współpracy

< Outcast? >


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz